Holandia


Holandia to jedno z bardziej wietrznych miejsc w tej części Europy. Ilość dni powyżej 4 bofortów jest zdecydowanie większa niż w Dani, czy Niemczech. Nam udało się jak na razie zwiedzić większość południowych spotów tego kraju, znanych przede wszystkim miłośnikom freestyle’u. Mieszczą się tu sporej wielkości Poldery oddzielone od morza pasami betonowych przegród. Malownicze i spokojne z pozoru życie mieszkańców, zakłócają silne wiatry, które tak często nawiedzają to wybrzeże.

Nasz trip nie był pierwszym w te rejony. Jednak zawsze brakowało nam spotów z większą falą nadającą się zarówno do wave-sailingu, jak i do skoków. Plan w głównej mierze został zrealizowany, choć znacznie lepiej pod kątem wave-sailingu. Dzięki temu udało mi się dobrze przetestować nową deskę Tabou Da Cuve z 4 finami, która świetnie sprawiła się w tamtych warunkach.
Początkowo Holandia przywitała nas pięknym słoneczkiem, wiatrem na żagle 3.7 i ok. 2 metrową falą. Był to mój pierwszy dzień na nowej desce. Szczerze mówiąc zaskoczyła mnie stabilność i szybkie wejście w ślizg, łatwość halsowania i szybkość deski. Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne. Tego dnia pływaliśmy w Renesee, jest to spot mieszczący się na betonowej wydmie od strony morza w Brouverdsdam. Fala jest tam mała, nie nadająca się praktycznie do jakichkolwiek wyższych skoków i zakrętów. Wiatr wieje tam zazwyczaj bardzo silny i równy. Większa fala jest oddalona dopiero o ok. 3 km płynięcia na północny zachód.
Szybkie ustawienie strapów, stateczników, małe opływanie na desce i można spróbować dalszych sił w cięższych warunkach. Dla miłośników wave-sailingu, w odległości ok. 5 km od Brouverdsam, mieści się spot Ouddorp. Najłatwiej dojechać do niego samochodem kierując się na latarnie morską (doskonale widać ją ze spotu w Renesee) niedaleko miejscowości Ouddorp, ale można również przepłynąć na desce z plaży w Renesee.. Przy południowo-zachodnich kierunkach, w Ouddorp można jeździć na fali przez długi okres czasu na jednym halsie. Jest to spowodowane tym, iż od miasta Renesee do latarni w Ouddorp ciągnie się mierzeja, która wynurza się podczas odpływu ponad powierzchnię wody.
Po ok. 3 km samotnej żeglugi przez morze dopłynąłem do wielkiej łachy piasku. W chwili wypłynięcia, na morzu był pokaźny odpływ, dlatego dodatkowo ok. 100 metrów musiałem przejść ze sprzętem aby dostać się do fali. Pływałem na zachód od latarni, gdzie mierzeja ciągnie się od południowego zachodu, a na wysokości latarni skręca w kierunku wschodnim. Południowo zachodni wiatr dudnił wprost pod falę, co świetnie nadawało się do długiego żeglowania po fali. Pływałem ok. 4 godzin. Pod koniec dnia miałem przyjemne spotkanie z foką. Na początku myślałem że to bojka, ale gdy zobaczyłem wielkie przestraszone oczy wlepione we mnie, szybko zmieniłem zdanie. Zapewne ta Foka była równie zaskoczona co ja. Na dodatek dzieliła nas odległość ok. 6 metrów, a ja siedziałem w wodzie po nieudanym cut back’u 😉 Woda powoli zaczęła przybierać i mogłem z moimi 15 cm statecznikami spokojnie, bez chodzenia ze sprzętem przepłynąć nad mierzeją, pozostało jeszcze tylko pokonać 3 km odległość dzielącą mnie od spotu w Renesee.

Wtorek miał być dniem przełomowym, silny wiatr z południowego zachodu i według windfinder’a 7 metrowa fala. Z rana wiatr był mocny, jednak przywitał nas deszcz i niskie chmury. Postanowiliśmy poszukać trochę innego spotu, z nieco większą falą. Na początek trafiliśmy do Hoek Van Holland.
Jest to miejscowość mieszcząca się tuż za ujściem portu w Rotterdamie. Południowo zachodni wiatr wiał tam mocno od brzegu z siłą ok. 6 bft, a fala sięgała zaledwie 1.5 metra wysokości. Jest to bardzo fajny i bezpieczny spot. Mieści się tam wiele tawern na plaży i sporej wielkości parking. Przy wietrze zachodnim fala znacznie przybiera na wielkości i nadaje się zarówno do jazdy jak i do skoków. Ten dzień postanowiliśmy jednak spędzić gdzie indziej. Decyzja padła na oddalony bardziej na północ Scheveningen.
Na Scheveningen wiatr z siłą ok. 6 bft również wiał delikatnie od brzegu. Fala świetnie nadawała się do jazdy, z początku była dość mała i nikt nie przypuszczał tego co miało nastąpić gdy wiatr odkręci się trochę bardziej od zachodu. Zdecydowanie nie poleciłbym Scheveningen osobą dopiero zaczynającym swoją przygodę z morzem. Fala jest tam stroma i szybka. Wiatr zazwyczaj w przyboju jest dość słaby, a czasem niemalże nie ma go w ogóle. Już dawno nie przeżyłem takiego mielenia jak na tym spocie. Żagielki Gaastra Manic HD świetnie sprawdziły się w tych warunkach, aż samemu było mi ciężko w to uwierzyć, tym bardziej że fala i prąd były na tyle silne że 2 razy stopa traciła kontakt z paletą i fala zabierała moją deskę.
To były dość traumatyczne przeżycia, ale czego nie robi się dla paru chwil ujeżdżając takie fale. Po południu wielkość fali spokojnie miejscami sięgała 3 metrów i dalej łamała się szybko i niemal po całości. Małej wielkości rocker deski i dość spora szerokość dały mi dużo stabilności podczas nierównego wiatru w przyboju. Prowadzenie deski z 4 finami jest nieco inne niż z pojedynczym. Przede wszystkim tą deską steruje się na krawędziach i nie potrzebny jest tak mocny nacisk na rufę, aby dokonać skrętu. Sam bottom turn jest płynny i można go wykonać w bardzo szybki sposób. Praktycznie brak jest uczucia uciekającej rufy, a deska przy podjeździe pod falę nie traci ślizgu.
W środę wiatr wiał już z zachodu, ponownie na żagle 3.7. Ten dzień spędziłem w Ouddorp, na północ od latarni morskiej. Fala była dość równa jednak miejscami brak było wiatru. Mimo wszystko znowu moja Da Curve 79l dała radę i mogłem nawet bez wiatru ujeżdżać gładką 2 metrową falę. Pływałem do godziny 18 na fali, jednak słabnący już wiatr skutecznie uniemożliwiał mi powrót do spotu z mierzei. Połowę odległości pokonałem w ślizgu, a połowę musiałem przemęczyć wypornościowo do plaży w Renesee. Dobrze że wiatr odkręcił się jeszcze bardziej od zachodu co zdecydowanie ułatwiło mi zadanie.

Czwartek okazał się bezwietrzny. Mimo krótkiego czasu jaki mieliśmy do dyspozycji to zdecydowanie udało się sporo osiągnąć. Nareszcie już wiem gdzie pojechać do Holandii aby popływać na falach. Swoją drogą, poziom ludzi na wodzie był wysoki, tak więc liczę na to że Holandia jest miejscem wartym dalszych wavowych odkryć. Następny trip, zapewne po północnych spotach.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *